[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wtedy to onmiał problemy.Nie znam tej historii.To było chyba w 1960, sporo młodzieży zostało w StanachZjednoczonych.Była afera straszna, ale o tym się w Polsce w ogóle niemówiło.Potem Zląsk nie mógł wyjeżdżać przez parę lat, tylko doMongolii, Rumunii czy do ZSRR jezdzili.Do Stanów chyba z piętnaścielat nie wyruszyli.Myśmy wiedzieli o tej historii, bo przecież tampracowała ciotka Bobi.Koniec dywagacji finansowych, mieliśmy rozmawiać o Teyu ! Premieratwojego drugiego programu 11 lutego 1980 roku: Na granicy.Biletkosztował już dwieście pięćdziesiąt złotych.Było to też grane w wersjiestradowej pod tytułem Szlaban.Na plakacie z lutego 1980 oprócz was:Rudi Schuberth w rolach dziewcząt barowych Hanna Banaszak i EwaBem.Występował też Zbigniew Wodecki i Alex Band.Jako tancerkigrupa Dziwex.Scenografia Andrzeja Mleczki.A reżyseria? MarekW ilecki? Kto to jest Marek W ilecki?To był wicedyrektor Estrady.Był wpisany, żeby kasę mieć.Nie miał z tymnic wspólnego.Przychodził do Teya chyba tylko, jak był pijany.To była decyzja Estrady, miał o to pretensje Zenek.Ale czy musiał się na tozgodzić, bo inaczej by nie było programu, czy jak to było to nie wiem.Wszystkie sprawy były załatwiane przez samego Zenka.Mnie przy tym niebyło.Na scenie obśmiewaliście szarą rzeczywistość, która nie była waszymudziałem.Te problemy z kupnem mięsa, z załatwieniem czegokolwiek czyz wyjazdem za granicę was nie dotyczyły absolutnie.To było kłamstwo w żywe oczy, do czego się przyznaję.Z jednej strony naród się ma śmiać i dzięki temu się odpręży, a z drugiejwładza może się cieszyć, że jest taka tolerancyjna, że u nas jest takawolność słowa, że pozwala się nawet z siebie śmiać.Tak, byliśmy takim łącznikiem między narodem a władzą.Wentylem dlajednych i drugich.Zenek był Wielkopolska, ja byłem Małopolska.On byłwładzą, a ja byłem uciśnionym narodem.Tak to było przedstawione.Teraz w swoich wspomnieniach wszyscy, którzy występowali w latachsiedemdziesiątych i osiemdziesiątych, są cichymi bohaterami.Byliuciśnieni, w głębokiej opozycji, dzielni i odważni.Ale ja wiem, żedostawali mieszkania, że jezdzili do Ameryki na tourne, że mielisamochody.To były dowody uznania przez władzę dla ich niecenzuralnejodwagi? Chyba nie&Trzeba to powiedzieć: nic z tego, co było na scenie, w radiu, nie byłorobione bez wiedzy władzy.Nie należy teraz zaprzeczać temu, że się w dniświąt partyjnych grało najwięcej kabaretów.1 Maja czy 22 Lipca to byłybardzo potrzebne dni.Grało się wtedy mnóstwo.I nawet gdyby terazchciało się o tym zapomnieć& to i ja, i Janusz Rewiński, Jan Pietrzak,Marcin Wolski, Zenon Laskowik, koledzy z Wrocławia wszyscywiedzieli, co i dla kogo robili.Z moich rozmów z ludzmi działającymi w latach siedemdziesiątychi osiemdziesiątych wynika, że wielu z nich miało kontakty z PZPR, z SB.Nie tylko jako uczestnicy czy pracownicy, ale na przykład członkowie ichrodzin byli działaczami.To jest oczywiste, że nikt z nas nie żył w oderwaniu od rzeczywistości.Wszyscy na studiach byli w ZSP, nie było dyskusji, czy chcesz czy nie.Jasam byłem za czasów krakowskich przez rok w PZPR.Nawet zdążyłemwnioskować o wywalenie dwóch kolegów z partii, bo im zależało, żebyjakoś z tego wyskoczyć.Złożyłem podanie, żeby ich wykluczyć, bo sąniepoważni.Teraz oni jakoś się do tego nie przyznają.A mnie wywalili zachwilę, za niepłacenie składki.Słyszałam, że na przykład Jan Pietrzak miał przyjaciela, który byłsekretarzem Edwarda Gierka i stąd Pietrzak miał świetne zródło żartów.Może i tak było? To możliwe.Moja siostra pracowała jako sekretarkaw Komitecie Wojewódzkim w Bielsku.I co mam zrobić?To, gdzie pracowała czyjaś żona, ojciec czy stryj, to zupełnie inna historia.Nie chcę się tym interesować ani o tym opowiadać.Ale wasi widzowie, słuchacze brali za pewnik, że jesteście działaczamiopozycji.Jakoś im się to nie kłóciło, że widzą was w TVP.Jakoś niebudziło wątpliwości, że na występ trzeba kupić bilet do SaliKongresowej, a nie że muszą słuchać was w salce przykościelnej, gdziepot się skraplał na suficie.Publiczność wykreowała was na bohaterów dokładnie tak, jak tego chciała władza.Nigdy nie wymyślałem nic na swój temat, że jestem jakimś działaczem.Myśmy nie byli w żadnej organizacji ani partyjnej, ani opozycyjnej, poprostu występowaliśmy na scenie, a ludzie po obu stronach mielitelewizory.I po obydwu tak samo lubili to oglądać.Jak były ostatniestrajki przed 1989 w Gdańsku, grałem tam W ykopaliska.Pamiętam, stałemna chodniku i patrzyłem na ten tłum.Pierwszy szedł Wałęsa, potemGwiazda, Walentynowicz, ksiądz Jankowski.I tłum zaczął skandować: Boguś z nami, Boguś z nami!.A ZOMO na chodniku: Boguś nie idz,Boguś nie idz!.I pierwszy raz wtedy uciekałem do hotelu.Bo obojętne, co zrobię, tonarażę się silnej grupie.I co zrobię, to zrobię zle.Gdyby to był bieg naczas, to na pewno byłbym w pierwszej trójce.Nigdy znikąd nie uciekałem.A wtedy uciekłem.Zenon Laskowik i ty mówiliście to, o czym ludzie między sobą szeptaliw domach, ale wy głośno, ze sceny.Ale nie mieliśmy żadnych ideologii do tego! Chcieliśmy, żeby ludzie sięroześmieli, żeby zadowoleni wyszli z naszego programu.Dookoła bieda,szaro, smutno, więc skoro kupili bilet, to niech dostaną dowcipynajwyższej jakości.Musieliśmy im dać dobry żart, żeby miał warstwowość, tak żeby widzśmiał się z tego dzisiaj, a potem pomyślał i żeby za jakiś czas mu wyszło, żemi o coś jeszcze chodziło w tym żarcie.Te teksty przeniesione na taśmie trzymały przy życiu wielu ludziz Polonii.Oni tam też nie mieli pracy, nie mieli, kurczę blade, pieniędzy,nie mieli co żreć, gdzie spać.Te taśmy to była bateria, która dawała im siłęna następny dzień, że można jeszcze poczekać.A nie wymyślać jakieśgłupoty, że cegłę wezmie i pierdalnie gdzieś albo wezmie pistolet i zaczniestrzelać.Wracamy do Teya.Scenografia Na granicy była dość zaawansowanatechnicznie.Tam była taka scena, że przychodzimy z baru ze szklankami z płynem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]