[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nasz dwór nie jesttu wyjątkiem.Kobiety te podróżują po dworach całej Europy, dopókinie znajdą bogatego lub wpływowego opiekuna.Niektóre pragną na-wet zostać metresami króla i w tym celu zgłaszają się na audiencję,choć nie chcą tego wyjawiać prostym strażnikom.- Rozumiem - odrzekła pospiesznie.- Wydawało ci się, że należę dotakich kobiet i szukam możliwości zbliże-nia się do króla.Nie możesz się bardziej mylić.Jestem jego córką.- Czyją?- Króla.- Ach tak? - spytał po długiej chwili milczenia.Powiedział to całkiemzwyczajnym, obojętnym tonem,a wtedy zrozumiała, że jej pragnienie wreszcie się spełniło.Miała doczynienia z prawdziwym kapitanem gwardii pałacowej, który spełniswój obowiązek, a nie z uwodzicielem.Dziwne jednak, że nie wydawałsię zaskoczony jej wyznaniem.Czy to możliwe, że jego wyszkolenieobejmowało także ukrywanie emocji? Ona przeszła takie ćwiczenia, aminiony miesiąc był dobrym sprawdzianem jej umiejętności.- Mogę to wyjaśnić tak, jak wyjaśniono to mnie -oznajmiła.- Widzę,że nie jesteś zbytnio zaskoczony, ale ja nie posiadałam się zezdumienia.Dowiedziałam się o tym w zeszłym miesiącu.Ja.Urwała.Czemu jej wypowiedz jest tak chaotyczna? Musi się skupić izacząć od początku.Podeszła do sofy, lecz nie po to, żeby usiąść; chciała po prostuznalezć się dalej od niego.Zdjęła pelerynę i odłożyła ją wraz z torebkąna sofę.Serce nadal biło jej szybszym rytmem, choć miała nadzieję, żewkrótce się uspokoi.- Czy masz ochotę coś zjeść albo wypić? - spytał gwardzista.Zdziwiło ją to pytanie, ale przypisała je uprzejmości gospodarza.- Tak, dziękuję.Jestem bardzo głodna.- Borys! - krzyknął i po chwili pojawił się sługa.- Powiedz Franzowi,żeby wcześniej przygotował kolację, a na razie przynieś coś dojedzenia dla pani.Zatem miał własnego kucharza?- Czy to twoja kwatera? - spytała Alana z zaciekawieniem.- Dośćwystawna jak na kapitana gwardii, prawda?- Otrzymałem pozwolenie od króla, żeby wybudować dodatkowepokoje.Kiedy odejdę ze służby, zostaną wykorzystane przez innych.- Czyli dowodzenie gwardią to tymczasowe zajęcie?- Mogę pełnić tę zaszczytną służbę, jak długo zechcę.Być możenigdy z niej nie zrezygnuję.To dla mnie sprawa najwyższej wagi, żebyrodzina królewska była dobrze strzeżona.Ucieszyły ją te słowa, bo przecież sama należała do tej rodzinyPytania Alany najwyrazniej mu nie przeszkadzały.Zachowywał sięteraz jak wojskowy, wcześniejsze rozbawienie i frywolność całkiemsię ulotniły.Powinien chyba okazać większe zaciekawienie tym, co muwyznała, ale widać, dobrzeje ukrywał.Chyba że jej nie uwierzył.Odrzuciła to przypuszczenie.Nie ośmieliłby się zlekceważyć jejsłów.Prawdopodobnie czekał na dalsze wyjaśnienia.Miała nadzieję,że nie będzie ich musiała udzielać już teraz, wolałaby przytoczyć całąopowieść w obecności króla, swojego ojca.Im mniej ludzi znało rolę,jaką odegrał Papcio, tym lepiej.Barczysty kapitan podszedł do kominka i stanął przed nim z rękamizałożonymi na plecach.Ogień prawie już wygasł i należało dorzucićnowe polano, ale on tego nie dostrzegał, wpatrując się w niąuporczywie.Sztywno wyprostowany, ani na chwilę nie spuszczał z niejwzroku.Jeszcze nigdy nie widziała tak doskonale zbudowanegomężczyzny.W wielkim pokoju zrobiło się chłodno.Ogrzałaby się nieco, gdybystanęła bliżej kominka - i Beckera - ale okazałaby tym zbytniąśmiałość.Wolała nie nasuwać mu myśli o dalszych pocałunkach.- Dlaczego kazano mi dziś czekać tak długo? - zapytała.- Co najmniejjeden człowiek, który zjawił się po mnie, został już wezwany do sali.- Biurokracja - odparł krótko Becker.- Jeżeli nie chcesz zdradzić, zczym przyszłaś, tkwisz na końcu kolejki oczekujących.- Zatem powinnam wyjawić zwykłemu strażnikowi, kim jestem?Wszak me życie jest w niebezpieczeństwie niemal od urodzenia.Ostrzeżono mnie, bym trzymała język za zębami.- To bez znaczenia.Tak czy owak, nie zaszłabyś za daleko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]