[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wiem.- podjął Michael.- To po prostu.nie wiem.Ani Newton, ani Hawkins nie oderwali wzroku od kart, choć po chwilimilczenia odezwał się Herb:- Racja, szlag by to.Sheppard wyszedł z gabinetu.Przeszedł przez salon, ciągnąc za sobąmilczenie siedzących tam kobiet.Znalazł Susan na zewnątrz przy basenie zpapierosem w ręku; wpatrzona była w unoszące się na wodzie lampiony.Oplótł ją ramionami w talii, pocałował w kark i napawał się wonią jej per-fum, która mieszała się z niesionym przez wiatr zapachem kapryfolium ijaśminu.Cleveland było odległe o całe galaktyki.- Nie powinnam była tu przychodzić - stwierdziła.- Oczywiście, że powinnaś!Ruchem głowy wskazała dom.- Nikt tam nie chce ze mną rozmawiać.- To się nie liczy.- Dla ciebie nie.- A dla nas nie powinno.- A to dlaczego?- Chodz ze mną.Wziął ją za rękę i zaprowadził do swojego pokoju, przechodząc przezrozsuwane drzwi na basen.Kiedy je zamykał, zauważył Emmę wpatrującąsię w niego pełnymi wściekłości oczami.Zapomniał jednak o tym, jak tylkoznalezli się sami.Zapomniał nawet o żonie i o tym, co mu powiedziała.Kochał się z Susan wściekle i z pasją, choć tym razem miał wrażenie, że toon - a nie żona - unosi się w powietrzu i obserwuje ich dwoje, co pozwoliłomu skonstatować, że albo jego potencja wzmaga się, gdy jest całkowiciezdystansowany, albo że - jak mężczyzni, którzy nadal grali w pokera tuż zaścianą - doskonale wiedział, co się w tym pokoju wyprawia, ale jakby w tymnie uczestniczył.Ten nieczuły dystans towarzyszył mu także, kiedy próbował zasnąć,świadomy obecności Susan obok siebie, świadomy jej ciała.Usiłował leżećjak najdalej od niej, jakby to sen w jednym łóżku z inną kobietą był jedynymgrzechem, który popełnił; utrzymując ten fizyczny dystans, zapewniał so-LRT bie alibi na wypadek, gdyby ktoś miał nagle wparować do pokoju.A możepo prostu nie był przyzwyczajony, by dzielić z kimkolwiek przestrzeń snu,bo przecież z Marylin nie robili tego od bardzo dawna? Bez względu jednakna przyczynę, poczucie dyskomfortu przez cały czas nie pozwalało mugłęboko zasnąć.Kiedy w końcu spojrzał na zegarek, była czwarta piętna-ście.Susan leżała tyłem do niego odkryta do pasa.Pościel układała się wliterę V tuż nad jej pośladkami, ukazując warkocz jej kręgosłupa, wyraznyw ciemności jak odbicie skamieliny.Uniósł się, żeby spojrzeć na jej twarz.Uświadomił sobie, że nigdy dotąd się przy niej nie obudził.Nie znał teżimion jej rodziców, jej drugiego imienia ani daty urodzin.Nie znał żadnychważnych faktów z jej życia ani historii rodziny.Opanowała go tak wielkapanika, że aż się położył na plecach, zakrywając oczy ramieniem i zmu-szając się, żeby oddychać głęboko i powoli, aż doprowadził bicie serca dopoziomu, na którym zdołał uwierzyć, że ta noc się kiedyś skończy.Ponadgodzinę pózniej niebo za oknem w końcu zrobiło się błękitne.DziękowałBogu za maswerk światła rozpalającego się nad szczytami wzgórz.Po-trzebował jeszcze dwóch godzin, żeby się pozbyć resztek snu.Chciało musię kawy, nie miał jednak ochoty udawać się na poszukiwania do kuchni.Obudził więc Susan, kazał jej się ubrać, znalazł kluczyki do MG, którepożyczył mu Michael, i odwiózł ją do mieszkania, pokonując puste uliceniebieskiego świata: Los Angeles o poranku bardziej niż o innej porze dniasprawiało wrażenie pustyni.Zamiast zatrzymać się gdzieś na śniadanie, pojechał prosto do szpitala,gdzie z wielką ulgą spotkał Chappiego, który przywitał go potokiem słów ijak tylko uścisnęli sobie dłonie, wziął w ramiona tak silnie, że roześmianySheppard poczuł, iż drętwieją mu ręce.Chappie był niski, ale w rękach miałsiłę faceta dwa razy większego.Energia wydawała się rozpierać najdrob-niejsze włókna jego ciała, nawet włosy jeżące się na rękach, uszach iwbrwiach jak błyskawice od statycznej elektryczności.Bez względu nazdobyte doświadczenie zawodowe i biegłość chirurgicznego rzemiosłaSheppard zawsze musiał się starać, żeby za nim nadążyć.Po drodze na blokoperacyjny Chappie mówił o czekającej ich operacji tak obrazowo, żeSheppard niemal widział, co się dzieje, choć momentami słowa przyjacielawyprzedzały jego wiedzę.Potakiwał, wciąż czując się słabo po wczorajszejnocy, odzyskał jednak panowanie nad sobą, jak tylko się umyli do zabiegu.Błogosławił chirurgiczną rutynę, która przywróciła do równowagi jegoLRT ciało i umysł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Masaż w wybranych jednostkach chorobowych tom II. Adam Zborowski
  • Bahdaj Adam Podroz za jeden usmiech.WHITE
  • Mickiewicz Adam KsiÄ™gi Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego
  • Bodor Adam Z powrotem do uszatej sowy
  • SkwarczyÅ„ski Adam ks W szkole Krzyża cz.2
  • Wiœniewski Snerg Adam WedÅ‚ug Å‚otra
  • Knight Harry Adam Pochodnia
  • Mickiewicz Adam Pan Tadeusz (pdf)
  • Marian Sztarski ZuchwaÅ‚y rajd
  • [Polish] Herrmann H. J. P. II zlapany sa slowo
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl