[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedzmy, że potrzebuje, z nieznanych nam powodów, niezamężnej,wolnej od zobowiązań Cynsterówny.Zorganizował więc porwanieHeather, kiedy wszakże sprawy się skomplikowały.-Jeremy spojrzał na usadowionego po drugiej stronie pokojuBreckenridge'a - popraw mnie, jeśli się mylę.natychmiast zwolniłwynajętych przez siebie ludzi.- Tak, zgadza się.- Breckenridge pokiwał głową.- Kontynuuj.- Zatem.Fletcher i Cobbins, zgadza się? Bez wątpienia opisali cięlairdowi.Im dwóm zamydliłeś oczy, może jednak laird zobaczył dosyć,aby nabrać podejrzeń co do twojego społecznego statusu? Mówiłeś, żepodążał za wami, lecz kiedy w końcu was doścignął, na otwartym terenie,bez świadków, on konno, przypuszczalnie uzbrojony, podczas gdy tybyłeś pieszo, niemal na pewno bez broni i z Heather, którą musiałeśchronić, co zrobił?- Obserwował - odparł Breckenridge.- A czy.- Jeremy zatoczył ręką łuk.- Wyczułeś jakieś zagrożenie z jegostrony?- Nie - przyznał po krótkim wahaniu Breckenridge.- Skomentowałem to zresztą wtedy.Obserwował, jakby wyrabiał sobiezdanie.Nie wykonał żadnych przyjacielskich gestów, ale też niepróbował nam grozić.- No właśnie - przytaknął Jeremy.- Kiedy zaś poszliście dalej, zajrzał domiejscowej oberży i ustalił, że zabrałeś Heather do posiadłości jejkrewnych.- Później odjechał - uzupełni! Breckenridge.Spojrzał Jeremy'emu woczy.- Ponieważ wiedział, że Heather jest bezpieczna?- Tak podejrzewam.Po tym, jak ocenił, jakiego pokroju jesteśczłowiekiem, a także, że chronisz Heather.bo zgaduję, że widział wasdwoje razem?Breckenridge krótko skinął głową.- No cóż.- Jeremy zaczerpnął tchu.- Pamiętajmy, że mamy do czynieniaz góralem, arystokratą.Zapewne poluje.- Nawykł do dowodzenia innymi - wszedł mu w słowo Royce.- Zna sięna ludziach i ufa swoim instynktom.-Zaprzestał spaceru i patrzył naJeremy'ego.- Twojahipoteza nabiera sensu.Jak to się ma do wydarzeń związanych z Elizą?- Po kolejną z sióstr Cynster laird wysyła najemników bardziejzdeterminowanych i zarazem doświadczonych niż Fletcher i Cobbins.Cidwaj, choć dość skuteczni, ustępowali w tej mierze Scrope'owi, bardziejod nich bezwzględnemu, a ponadto obznajomionemu z wyższymisferami.Porwanie Elizy zostało przeprowadzone gładko i sprawnie, przyczym Scrope uderzył w tym jednym miejscu, co do którego miałpewność, że jego ofiara będzie tam stosunkowo mało pilnowana.- To prawda - rzekł oschle Diabeł.- Podobnie użycie przez Scrope'a laudanum, aby zapanować nad Elizą wczasie podróży, skądinąd bardzo pospiesznej, wskazuje, że to człowiekinnego kalibru niż Fletcher i Cobbins.Sądzę jednak, że kiedy Scropestracił Elizę - Jeremy spojrzał na Royce'a - laird zrezygnował także i zjego usług, a później osobiście puścił się w pościg za nami.Pierwotniezakładałem, że laird i Scrope ścigają nas wspólnie.Jak jednak uzmysłowiłmi Cobby - Jeremy skinął głową Cobby'emu i Hugonowi - gdyby istotnietak było, widzielibyśmy również Taylora, jednego z ludzi Scrope'a.Zrozumiałe, że pielęgniarka, Genevieve, nie na wiele by się zdała na tymetapie, ale Taylor? Nie był bezmyślnym zbirem, wytropił wszakCobby'ego i Hugona szybciej, niż się spodziewaliśmy.Jeremy zrobił krótką przerwę i potoczył wzrokiem po zebranych.- Przychodzi mi do głowy tylko jedno wyjaśnienie, dlaczego Taylor nieuczestniczył w pościgu, takie mianowicie, że Scrope został zwolniony iodprawił swoich pomocników, potem jednak postanowił sprzeciwić sięrozkazom lairda i ruszył za Elizą na własną rękę.- Ze wszystkich zebranych dotąd informacji wynika, że laird,kimkolwiek był, nie należał do ludzi, których polecenia się lekceważy -wtrącił Gabriel.Jeremy się skrzywił.- Jakkolwiek widziałem go zawsze jedynie z pewnej odległości, muszęsię z tym zgodzić.Wzbudzał respekt, wręcz postrach.Wystarczyłozobaczyć, jak się porusza, żeby mieć się na baczności.Niemniej z relacjiElizy wynika, że Scrope również nie był pierwszym lepszym na-jemnikiem.Sprawiał wrażenie nieomal dżentelmena.-Jeremy zaczerpnąłtchu.- Ponadto jego zachowanie w ostatnich dniach, a zwłaszcza słowa,jakie wyrzekł tuż przed interwencją lairda.sugerowały, że, no cóż, tenczłowiek nie był w pełni przy zdrowych zmysłach.Jakby nie potrafiłznieść myśli o ucieczce Elizy.Chyba wiele mówi fakt, że celował do niej,nie do mnie.W reakcji na tę przemowę wymieniano ciche uwagi, jednak Roycepokiwał głową.- Przyjmijmy, że wizja utraty Elizy wywołała u Scrope'a fiksację napunkcie jej odbicia, bez względu na konieczne do tego środki.Przy takimscenariuszu, czy jest możliwe, że laird śledził was w tym samym celu,który, zgodnie z twoją hipotezą, przyświecał mu w przypadku Heather iBreckenridge'a, to znaczy, że nie usiłował przechwycić Elizy, lecz chciałprzyjrzeć się tobie, jej wybawcy, a gdy spełniłeś jego standardy, chroniłeśElizę i doprowadziłeś ją w bezpieczne miejsce, chciał dać wam obojguodejść?Jeremy przytaknął.- Przeanalizowałem całe jego zachowanie i tak, ta hipoteza by tupasowała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]