[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyzna z ekipy telewizyjnejskierował na niego kamerę, małe zielone światełko wskazuje, że jest włączona.Kissler wciążmówi do niego grobowym głosem.-.odeszła, Skyler, właśnie dziś rano.Doszło do komplikacji pooperacyjnych.Tawiadomość została już rozesłana do mediów i jesteśmy obecnie zalewani.- Ale gdzie ona jest? Chcę ją zobaczyć.Skylerowi się ubrdało, że Betsey jest jednak gdzieś blisko, w jakimś innym pokoju wtym domu, gdzie przygotowuje się do wywiadu.Są tu jasne światła, są kamery.Dwóchkamerzystów.I ta dziennikarka o znajomej twarzy.Dlaczego któraś z asystentek Betsey niepowie jej, że Skyler jest tutaj?-.po operacji jej serce nie wytrzymało obciążenia.Chciała, żeby tę operacjęprzeprowadzono w absolutnej tajemnicy.żadnych przecieków do tabloidów! Pogrzebodbędzie się za dwa dni, tu, w Spring Hollow.- Ale ja chcę ją zobaczyć.Natychmiast.Mam prawo ją zobaczyć, jestem jej synem,ona mnie tutaj zaprosiła.- Ciało Betsey jest jeszcze w szpitalu, Skyler - cierpliwie tłumaczy mu Kissler.-Zwłoki zostaną wystawione w domu pogrzebowym,.- Zostawiła mi coś, prawda? - przerywa mu Skyler.- Gdzie to jest?W tym momencie do ich rozmowy wtrąca się dziennikarka, która obejmuje Skyleraciepłym gestem.Skyler jest zbyt oszołomiony, żeby stawiać opór, kobieta ma wielkie kości,jest pulchna i macierzyńska, mimo że taka olśniewająca; Skyler czuje jej mięśnie i gąbczastepiersi wielkości kołpaków samochodowych.Teraz już rozpoznaje tę kobietę: to ZeldaZachiarias z programu Kobiety mają głos.- Skyler! Proszę, przyjmij moje kondolencje.Twoja matka była taką odważną kobietą,Skyler! Przygotowujemy specjalny program poświęcony pamięci Betsey Rampike, któryzostanie nadany w piątek, i bardzo by nam zależało, podobnie jak Betsey bardzo by zależało,żebyś przyłączył się do nas, Skyler.Bo widzisz, Betsey mówiła o tobie bardzo dużo.Mówiła: W każdej godzinie mojego życia modlę się do Boga i do Jezusa: miejcie w opiece megosyna.Betsey bez wątpienia wierzyła, że ty i ona pogodzicie się któregoś dnia, Skyler.Miałataką nadzieję i głęboką wiarę.Och, Skyler! Nie potrafię uwierzyć, że Betsey Rampike jużnigdy nie wystąpi w moim programie, jako wzór dla innych kobiet - matek - któredoświadczyły najstraszniejszej straty i wyszły z tego cało.Tak, i odniosły zwycięstwo.Betseynie chciała powiedzieć ani słowa o tym, co przeszła - wiesz, jaką skromną, stoicką osobą byłaBetsey - ani słowa o swej walce z.Gardłowy głos cichnie uroczyście, jakby Zelda starała się nie wybuchnąć łzami,Skyler musi wytężać słuch, żeby usłyszeć coś w rodzaju rak szyjki racicy.Rak szyjki racicy? Skylera przechodzi dreszcz.Zelda Zachiarias mówi dalej, z żarem, stojąc bardzo blisko Skylera.- Tuż przed operacją Betsey powiedziała: Módl się za mnie, Zeldo.Bóg zrobi resztę.Ile w niej było odwagi! Skyler, powiesz dla naszych telewidzów tylko kilka.Skyler wyrywa się z uścisku Zeldy Zachiarias.Próbuje osłonić twarz przeddrapieżnym człowiekiem z kamerą, który podchodzi coraz bliżej.Obrzydliwe, zieloneświatełko wciąż się pali, Skyler wie, co to oznacza: Skyler Rampike został zdemaskowany.Tuż obok Nathan Kissler rozmawia z kimś przez komórkę.Teraz chyba się boiSkylera, już nie jest taki przyjazny, ojcowskie ciepło zastąpił lekko ironiczny chłód.Skylerpowraca do tematu tego, co zostawiła mu matka.- Skyler, twoja matka zostawiła testament - mówi Kissler ze zbolałym uśmiechem.-Na pewno zostawiła testament.Właściwie to może nawet kilka testamentów.Wieczniezmieniała i uwspółcześniała swój testament, kiedy nowi przyjaciele wchodzili do jej życia, aci starsi nieodmiennie z niego wypadali.Za jakiś czas w jej biurze prawnym odbędzie sięformalne odczytanie ostatniej woli Betsey Rampike.Ale w międzyczasie.- Gdzie jest to coś, co zostawiła dla mnie mamusia? - pyta głośno Skyler.- Czy to jestgdzieś tutaj?- Skyler, proszę cię, nie podnoś głosu - mówi mu na to Kissler.- Za nic nie chcemy,żeby słyszały nas te hieny i szakale, które obiegły dom.To straszny szok dla nas wszystkich,nie tylko dla ciebie.Za trzy tygodnie zaczynamy naszą wielką kampanię wiosenną i mamyponad sześć milionów zainwestowanych w wiosenne produkty Niebiańskiej Woni.Gdybyśnajpierw zadzwonił, ktoś by cię przygotował.- Gdzie to jest? - powtarza swoje Skyler.- Matka coś dla mnie zostawiła.List albokasetę wideo.Dlatego właśnie kazała mi tu przyjechać.Co wyście zrobili z.- Skyler, naprawdę nie musisz krzyczeć.Słyszymy cię - przerywa mu Kissler.- Nie słyszycie mnie! - protestuje Skyler.- A ja pytam, gdzie jest moja matka? I gdziejest to, co dla mnie zostawiła? A niech was wszyscy diabli, sam sobie poszukam.Próbuje się przepchnąć obok Nathana Kisslera, który, mimo że niższy od Skylera odobre dziesięć centymetrów i starszy o trzydzieści lat, jest zdumiewająco wysportowany isilny, niemniej Skylerowi udaje się wyswobodzić pięść i zrobić nią wymach, trafićmężczyznę w nos i złamać go; słychać satysfakcjonujące chrup! i z tego miejsca leci strumykciepłej krwi.Ale zdążył się też pojawić jeden z prywatnych ochroniarzy, rosły czarnoskórymężczyzna o srogiej twarzy, ten, który nazywał Skylera synem , i delikatnie, ale bardzoskutecznie obezwładnia go.A teraz prowadzi dokądś Skylera, bardzo zdecydowanie.Skylermaszeruje, bardzo szybko, na uginających się nogach, jak postać z kreskówki, której stopyledwie dotykają ziemi, bo ochroniarz ściska go za ramiona.Są teraz na dworze, na zimowympowietrzu.Skyler szamoce się z ochroniarzem, ale traci siły; to nie ręce czarnoskóregomężczyzny, tylko coś w rodzaju klamry, imadła zaciska się wokół klatki piersiowej Skylera;jego płuca otwierają się na zimne, świeże powietrze, jakby rozciął je nóż, szczelina jednakjest za wąska, Skyler nie jest w stanie zassać dostatecznej ilości tlenu.Niebo nad jego głowąto jedna wielka masa rakowatych chmur, zamarznięty grunt pod jego stopami otwiera sięznienacka i Skyler przewraca się o[& ]Dokładnie tak! Byłbym się przewrócił i rozbił sobie głowę, gdyby nie życzliwy Evander Franklin(ochroniarz), który mnie w porę złapał.Ku zasmuceniu Nathana Kisslera zaniósł mnie z powrotem dobrzoskwiniowego dworu z plantacji wielkości domku dla lalek, gdy tymczasem kamery telewizyjne na ulicy tonagrywały.Po kilku chwilach ożyłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]