[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Daria była równie zdumiona jak Alicja, jednak kolejnarewelacja nie wywołała wstrząsu.Przyzwyczaiła się już318do myśli, że nic nie jest pewne i dane raz na zawsze.Zapewneojciec miał rację - dawkowanie informacji zrobiło swoje.Wytworzyło w Darii emocjonalną odporność.Spojrzałana Alicję ze szczerym współczuciem i odrobiną wyższości.Ten etap miała dawno za sobą - wstrząs, niedowierzanie,żal do najbliższych, poczucie, że została oszukana i ogra-biona z czegoś bardzo ważnego.Pięknie, pomyślała, terazjedziemy na tym samym wózku.A potem zaczęły do niejdocierać konsekwencje wyznania ojca.- Tak.Znalazłem - powtórzył Krzysztof Sulima.-Jednak,jak już wspomniałem, nie była to moja zasługa.W sprawęwmieszał się los.Pewnego razu zadzwonił do mnie dawnyznajomy.Profesor Antoni Harabasz, którego poznałem jesz-cze w trakcie studiów, lekarz psychiatra, znany w środowiskuz niekonwencjonalnych metod leczenia i ekscentrycznychpomysłów.Przyjaciel poprosił go o konsultację w sprawiepewnej pacjentki.Była nią Ewa.- Więc jednak trafiła na leczenie - wtrąciła Daria.- Nieuciekła z Grossem, nie wyjechała z kraju.-Jacek Gross nie odgrywał w życiu Ewy takiej roli,jaką mu przypisywano.Owszem, kiedyś występowali ra-zem, trochę flirtowali, lecz nie było to nic poważnego.Wiedziałem o wszystkim.Również gdy pojawił się pózniej,w Warszawie - przyznał Krzysztof Sulima.- Z tej stronynie było zagrożenia.- A z której ? - zapytała Daria.- Po zniknięciu Ewy brałem pod uwagę różne możli-wości, również te sugerowane przez jej znajomych orazmilicję.Ale w głębi duszy spodziewałem się, bałem się,czegoś gorszego.- To znaczy?- Samobójstwa.319- Samobójstwa?! - wykrzyknęła Alicja.- Skąd.?Daria milczała.Wiedziała o matce dość, by rozumiećte obawy.- Dlatego, że Ewa już wcześniej próbowała odebraćsobie życie - powiedział głucho.- Pamiętasz, Alu, jak do nas przyjechałaś? Zaraz po śmier-ci Michasia - wtrącił Teodor.- Na prośbę Krzysztofa za-trzymaliśmy cię dłużej.Ewa była wtedy w szpitalu.Ledwieją odratowano.A to nie był pierwszy raz.- Pierwszy raz był zaraz po urodzeniu Darii.Wtedylekarze uznali to za działanie zupełnie nieświadome, wy-wołane szokiem poporodowym.- Mój Boże.- Alicja ukryła twarz w dłoniach.- A ja nicnie wiedziałam.Dwaj mężczyzni wymienili spojrzenia.Daria milczała,ogłuszona kolejną informacją.A więc jej przyjście na światbyło dla matki aż takim przeżyciem!Alicja podniosła głowę.W oczach lśniły łzy gniewui bezradności.- Dlaczego to ukrywaliście? Ewa była moją siostrą!Przecież ja.Przecież mogłam jej pomóc! - zawołała.- Pomogłaś jej, córeczko - powiedział stanowczo TeodorPaliński.- Byłaś nie tylko siostrą.Byłaś jej przyjaciółką.Jedyną, jaką miała.Zaopiekowałaś się jej dzieckiem.- Nie o to mi chodzi.Mogłam.- Nie, nie mogłaś - przerwał jej twardo.- Nikt niemógł uratować Ewy przed nią samą.Robiliśmy, co w naszejmocy.A tobie chcieliśmy oszczędzić cierpienia.ZresztąEwa również próbowała cię chronić.Nie chciała, żebyświedziała, co się z nią dzieje.Daria w milczeniu obserwowała tę scenę.Nieoczeki-wanie straciła główną rolę w przedstawieniu.Wystarczyło320wprowadzenie kilku nowych elementów, zmiana dekoracjii już akcenty rozkładały się inaczej, a światła reflektorówbyły skierowane w inną stronę.Teraz była widzem i jak widzw greckim teatrze przeżywała katharsis.I to ona przerwałapełne napięcia milczenie.- Więc co się wówczas naprawdę wydarzyło? - spytała.- Czy Ewa porzuciła nas, żeby się leczyć?- Niezupełnie.- Ojciec podjął opowieść.- Nie wiem,jakie były jej zamiary na początku, lecz pózniej.Pózniejpojechała do Gdańska.- Do Gdańska? Do matki? - zdziwiła się Daria.- Nie.Nie miała zamiaru się z nią spotykać i nie zrobiłatego.Ale może chciała podkreślić, że jej życie zatoczyłokoło? Wróciła do miejsca urodzenia.Nie wiem.Znalezionoją nieprzytomną w pokoju niewielkiego pensjonatu.Płukanieżołądka uratowało jej życie, ale zapadła w śpiączkę.Kiedysię wreszcie wybudziła, nie było z nią kontaktu, mimo że fi-zycznie nic jej nie dolegało.Przebadano ją neurologiczniei psychologicznie, jednak nie znaleziono przyczyny.Lekarzprowadzący, zaintrygowany i bezradny, poprosił przyjacielao konsultację.Doktor Harabasz uchodził za specjalistęod niecodziennych przypadków.Kiedyś spotykaliśmy siętowarzysko, więc profesor rozpoznał Ewę i zadzwoniłdo mnie.Taki był finał kilkumiesięcznych poszukiwań -podsumował.- Pojechałem do Gdańska, gdy tylko Krzysztof powia-domił mnie o odnalezieniu Ewy - podjął wątek TeodorPaliński.- Była w złym stanie psychicznym i fizycznym.Zastanawialiśmy się, co robić i jak najlepiej się nią zaopie-kować.Mieliśmy problem, bo Ewa - kiedy się wreszcieodezwała - stanowczo odmówiła poddania się leczeniu.Zachodziła obawa, że znów może targnąć się na życie.321Umieszczenie w zakładzie zamkniętym nie wchodziło w grę.Rozwiązanie podsunął nam doktor Harabasz.- Tak.Co więcej potrafił przekonać Ewę - dodał Sulima.Orientował się w detalach medycznych i organizacyjnychlepiej od teścia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]