[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałam wielką ochotę ugryzć wargiJaspera.Tymczasem przeżywałam najbardziej intymne doświadczenie, które ktośkiedykolwiek mi podarował, a raczej, które pamiętałam.Nie wiedziałam, czymiałam okazję się całować, skąd mogłabym wiedzieć? A jednak, czy w głębokozakorzenionych instynktach człowieka mogła być zapisana instrukcjaperfekcyjnego pocałunku? Czy raczej to Jasper przez kontakt fizyczny przekazałmi swoje umiejętności? Jak inaczej miałabym wytłumaczyć fakt, iż krótko pozsynchronizowaniu się ruchów naszych warg, zaczęłam ssać tę dolną,pełniejszą? Niewinnie podrażniłam śliski naskórek zębami, a potemprzejechałam koniuszkiem języka w łagodzącym geście.Pochłonęłamnieznaczną ilość powietrza, które wypuścił ze swoich warg w urywanymwydechu, a moje ciało przylgnęło do niego, gdy sama wciągałam należytądawkę tlenu i moje piersi uniosły się wraz z płucami.Przeczesałam wolno blondloki, a gdy odpowiedział mi mruczeniem, powtórzyłam ten prosty gest, cieszącsię z niskich dzwięków, jakie powodował.Pod opuszkami palców drugiej ręki,która otulała jego kark, czułam tętniący puls, szybko przepływającą krew,napędzaną dzikim biciem serca.Wciąż trwając w pieszczocie, uśmiechnęłam siędo siebie, uświadamiając sobie fakt, iż jest równie pobudzony co ja.Dudnieniew uszach dało mi porównanie reakcji naszych organizmów i spostrzegłam, żeniemal mnie dogania.Mimo wszystko to moje serce uderzało szybciej.Westchnęłam w jego usta, gdy tym razem to on pochwycił moją dolną wargę,niezrażona poczęstowałam się więc górną.Mój mozg krzyczał więcej, traktując pocałunek jak długo wyczekiwanynarkotyk, którego skrupulatnie odmawiałam sobie przez szmat czasu.Z radościąprzyjmowałam upragnioną działkę, drżąc na ciele oraz umyśle i rozkoszując sięw nowopoznanych wrażeniach.To był tylko pocałunek, a ja przeżywałamekstazę.Ludzie prawdopodobnie wyśmialiby moje reakcje, nie chciałammyśleć, czy i Jasper będzie z nich drwił.To było najpiękniejsze uczucie, jakiepamiętałam i jestem pewna, że wyryję je na stałe w głowie, by nikt nie śmiał migo odebrać.Jego dotyk był delikatny i ledwie wyczuwalny, jakby specjalnie siępowstrzymywał, trzymał dłonie przy sobie, a to ja go przyciągałam.Choć wcalenie narzekałam na to, co wyprawiały jego usta, to podświadomie wiedziałam, żetracę coś o wiele bardziej intensywnego.Problem w tym, że równocześniechciałam, by odkrył to przede mną, ale i bałam się niespodzianek.Zassałam raz jeszcze kusząco ciepłą wargę, czując zbliżający się koniec iżegnając się w myślach z rozkoszą tego dotyku.Jasper ostatni raz musnął mojeusta, jakby chcąc rozwiać moje wątpliwość co do dopiero zakończonegowydarzenia.Bałam się otworzyć oczu i zobaczyć reakcję mężczyzny.Pomyślałam, że po prostu poczekam, aż ten wyjdzie z sali i dopiero bezpieczniepowrócę do rzeczywistości.W zamian poczułam, jak przyciska swoje czoło domojego, w końcu chwytając mnie za ramiona.Ognisty oddech owiał mi policzkii byłam pewna, że, gdy tylko uchylę powieki, napotkam przystojną twarzzaledwie milimetry od mojej.Nie mając więcej cierpliwości, uwolniłam wzrok zciemności i, zgodnie z oczekiwaniami, od razu natrafiłam na parę płonącychtęczówek.- Umm, Jasper? wyszeptałam.Na chwilę zawładnęło mną przekonanie, żeto nie ten chłopak, że tylko mi się wydawało, ale drażniąca elektrycznośćmówiła mi co innego.- Tak?Zamrugałam kilkakrotnie, wracając do rzeczywistości i dając sobie czas naszybkie przemyślenie tej dziwnej sytuacji.Rażące jarzeniówki sprawiły bólmoim oczom, a ta mroczna biel otoczenia krzyczała z każdej strony.Przezkrótką chwilę zapomniałam o wszystkim, co mnie otaczało, dostając wodpowiedzi niesamowitą przyjemność.Teraz byłam tu znowu.Ciałem iumysłem, a także rozszalałym, bolącym sercem i wszystko to drwiło ze mnie.Tonie powinno się wydarzyć, byłam tego pewna, a nawet jeśli się stało, niezmieniało nic.W żadnym stopniu nie wpłynęło na miejsce, w którym utkwiłam.- Przepraszam? bardziej zapytałam niż oznajmiłam.Przeprosiny nie byłytym, co ludzie robią zaraz po pocałunku, nawet ja to wiedziałam.Utwierdziłymnie w tym zmarszczone brwi towarzysza, który przeszukiwał swoim bystrymspojrzeniem moje.Zciągnęłam dłonie z ciała Jaspera i zaczęłam masowaćnadgarstki, jakby ktoś mi je poranił, choć przecież nie odczuwałamnajmniejszego bólu.- Za co?Nasza pseudo rozmowa składała się z samych półsłówek, co było takokropnie drażniąco śmieszne, że zaczęłam się ponownie się zastanawiać, czy toJasper.Nigdy nie bałam się rozmowy z nim.Skąd więc nagle ta panika przednajcichszym dzwiękiem?Byłam radosna.Byłam szczęśliwa, wolna, zadowolona, niemal rozanielona.Nie rozumiałam dlatego, skąd paraliżująca niemoc w podarowaniu muszczerego uśmiechu.Nawet grymas nie wyszedł mi prawidłowo.Nie starałamsię chociażby poklepać go przyjacielsko, bo trzęsły mi się dłonie, a wzrokuciekał na boki w poszukiwaniu interesujących detali.A przecież nieżałowałam! Czy coś było ze mną nie w porządku? Jakiś instynkt podpowiadałmi, że coś jest nie tak.- Jasper, przepraszam.Ja& ja nie wiem, co& - szeptałam drżącym,łamiącym się głosem, mrugając szybko, bo nagle oczy wypełniły mi się wodą.Tylko nie to! Nie będę płakać!, zabroniłam sobie, choć i tak ujawniłam się przedtowarzyszem.Wtedy uświadomiłam sobie, że jego wzrok był równie rozbiegany co mój.Złote plamki zmartwienia nakrapiały brązowe tęczówki i na marnedoszukiwałam się w mimice Jaspera cienia uśmiechu.Prawdopodobnie zaczęłokołować mi się w głowie od duszącego mnie przekonania, że to było złe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]